II-gi Zjazd Rodzinny - Żuławy 2017/09/16

Spotkanie rodzinne czas zacząć...  zaraz zaraz przecież to końcowe zdjęcie??? Dom Bursztynowy w Jantarze  - miejsce na II Zjazd Rodzinny. - Zaczynamy! Rozpoczęliśmy wspólnym posiłkiem. Po długiej podróży, każdy chętnie zajadał obiadek. Czas przedstawić powiązania rodzinne. Każdy otrzymał swoją niebieską teczkę. Rozmowom nie ma końca. Oglądamy zdjęcia sprzed lat. Słuchamy różnych opowieści. Trwają przygotowania do wieczornego spotkania. Sławek pokazuje na palcach ile godzin jechał. Czas rozpocząć rodzinne rozmowy. Wszyscy jak widać odpowiednio ciepło ubrani. Tomek, Janusz i Jadzia. Nawet najmłodszy członek rodzinnej imprezy – Tymek – uczestniczy w spotkaniu. Zacieśnianie więzi rodzinnych. Inni patrzą z zachwytem. Degustacja nalewek trwa. Co im tak wesoło? Magda i Marysia. Męskie rozmowy, tylko co chce zrobić Dominik? Kolejny dzień rozpoczynamy śniadaniem. Wszyscy dzielnie się rano stawili. Tymon i Maciek. W oczekiwaniu na przyjazd autokaru. Czekamy na pozostałych członków wycieczki. Jest nasz środek transportu. Proszę zajmować miejsca. Spokojnie, miejsce jest każdego. Pierwszy przystanek naszej wycieczki. Kościół w Stegnie. Budowla szachulcowa z 1687 roku. Wchodzimy. Na suficie jest obraz namalowany na płótnie. Ma 450 m2 powierzchni. Jest to dzieło sztuki na miarę światową Pan Grzegorz opowiada historię kościoła. W tle widzimy bogato zdobioną ambonę. Ołtarz, który kryje pewna niespodziankę. Za obrazem jest ukryta lustrzana kopia „Złożenie do grobu” Caravaggia Na wprost jest chrzcielnica. Oryginał z 1687r. Ostatnie spojrzenie na kościół. Ruszamy dalej. Zmieniamy pojazd na kolejkę wąskotorową. Zajmujemy miejsca. Powoli wagon się zapełnia. Nie śpimy! Ruszamy w stronę Nowego Dworu Gdańskiego. Jedzie pociąg, jedzie. Przejeżdżamy po moście który zaraz będzie się obracać i wysiadamy na przystanku Rybina Jeszcze kilka słów historii z ust p.Grzegorza o moście i ... Pokaz obracania mostu. Do następnego punktu naszej wycieczki musimy trochę podejść piechotą. Stacja pomp Chłodniewo. Powstała w latach 1929-31 i działa do dziś. Te trzy pompy maja wydajność 21 m3 na sekundę. To jest 21Ton na sekundę!!! Jedną z nich możemy zobaczyć od środka. Bo akurat podlega okresowemu remontowi. Stara, niemiecka robota. Zaraz jedna z pomp zostanie dla nas uruchomiona. Czekamy. Tak to widać na zewnątrz. Widzimy start wyrzucania ton wody do kanału i dalej do zalewu wiślanego. A tu z drugiej strony przepompowni jest woda pobierana z żuław, czyli z depresji (niecałe 3m). A tak działa przepompownia wewnątrz. Pani mgr inż. automatyk pilnuje przebiegu operacji;) Jedziemy naszą kolejką dalej podziwiając krajobraz żuławski. Czekamy aż się semafor podniesie i ... nasz pociąg rusza dalej. Wiatraki, niestety nie te drewniane. Kierowniczka wycieczki zwraca uwagę na pewne charakterystyczne cechy żuławskiego krajobrazu Ten dom stoi na terpie – specjalnie usypanym wzniesieniu. Dojechaliśmy do Nowego Dworu Gdańskiego. Pan Grzegorz opowiada nam trochę o tym mieście. Żegnamy naszą kolejkę i w dalszą drogę ruszamy naszym autokarem. Jesteśmy w Orłowie w domu podcieniowym z wąsami. Wita nas pan Artur – właściciel domu. Pan Artur i pan Grzegorz jako mistrz ceremonii częstuje nas machandlem. Machandel to trunek o żuławskich korzeniach. W skrócie poznajemy historię tej żuławskiej jałowcówki. Pan Grzegorz demonstruje nam rytuał picia machandla. Słuchamy z zainteresowaniem. I stosujemy w praktyce. Na koniec są wręczane imienne certyfikaty z degustacji Stobbes Machandel. Teraz pan Artur opowiada nam u kulinariach żuławskich. Słuchamy z zaciekawieniem co też przygotował nam w tym wielkim garnku. Degustację czas zacząć. Zupa brukwiowa na gęsinie. Każdy dostanie do spróbowania. Po posiłku nadszedł czas na wysłuchanie historii domu z wąsami. Podziwiamy kunszt architektoniczny budowniczego Petera Loewena. Gospodarz zaprasza do środka. Jesteśmy w sieni. Duża izba, w której jest zgromadzonych kilka mebli żuławskich. Bardzo charakterystyczne dla tego regionu – skrzynie. Oryginalne, stare kafle żuławskie. Ostatni rzut oka na perełkę architektoniczną i jedziemy dalej. Jesteśmy znowu w Nowym Dworze Gdańskim w muzeum. Oczywiście Pan Grzegorz opowiada nam o historii tego miejsca i budynków. Oglądamy to co zostało z jednego z ostatnich wiatraków za żuławach. Po ciężkim dniu czas na posiłek. Czyżby modlitwa dziękczynna? Czas na rodzinne zdjęcie. Niedziela, czas pożegnań. Ostatni spacer nad morze. Wdychamy jod. Jeszcze tych kilka chwil razem.